Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dawid15
|
Wysłany:
18:30 36 15 07 2006 |
|
|
Dołączył: 08 Lip 2006
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
DZIECIAKI
- Mamusia kupiła mi nową sukienkę - chwali się Kasia Jasiowi. - Na literę "f". Zgadnij jaką? - Fioletową. - Nie! - Flanelową? - Też nie! - To nie wiem, jaką. - F kratkę!
- Mój Jaś ciągle przynosi z podwórka nieprzyzwoite wyrazy - żali się Kowalska sąsiadce. - A mój Kazio nie musi - odpowiada z dumą sąsiadka. - On ma wszystko w domu!
- Jasiu, dlaczego ty jesteś zawsze taki brudny, a Kazio taki czyściutki? - Bo Kazio się myje...
Tata ze zjeżonymi włosami przegląda dzienniczek Jasia. - Synu! - woła. - Tu są same jedynki! - To ty nic nie wiesz, tatusiu? Była reforma szkolnictwa i teraz jedynka jest najlepszym stopniem...
- Jasiu, twoja malutka siostrzyczka jest chyba chora - mówi sąsiadka. - W nocy tak płakała, że było ją słychać aż u mnie w mieszkaniu. - To niech się pani poskarży dozorcy na hałas. Może wtedy rodzice się jej pozbędą!
- Jasiu, przestań już płakać i powiedz wreszcie, dlaczego nie chcesz jechać nad morze? - Bo Kazio był w zeszłym roku nad tym całym morzem, buuuu! I mówił, że oni się tam codziennie kąpali!
- Mamusiu, ja nie chcę jeść tego sera z dziurami. - No dobrze, w takim razie zjedz sam ser. Dziury możesz zostawić.
- Tato, kto to jest narzeczona? - To taka pani, która wkrótce będzie żoną. - A narzeczony? - Wariat, który jej to obiecał...
- Jasiu, umyłeś nogi? - Pewnie! - Hm... Po nogach tego nie widać. - To popatrz na mój ręcznik!
Jaś był bardzo niegrzeczny. Zmęczona przedszkolanka dała mu w końcu łopatkę i wiaderko i kazała iść na dwór do piaskownicy. Po wyjściu Jasia pani pyta: - Dzieci, co je bocian? Nikt nie wie. W tym momencie wchodzi Jaś i mówi: - Żab... żab... żabrali mi łopatkę!
Mała Kasia pojechała do babci na wieś. Pierwszego dnia mówi zmartwiona: - Nie mogę chodzić do wygódki na podwórku, bo mnie kury podglądają przez szparki. - No co ty, Kasiu, kur się wstydzisz? - Kur nie, ale tam jest również kogut...
- Jasiu, gdzie ty się podziewałeś? Wołałam cię dziesięć razy, a ty nie słyszałeś. - Nieprawda, wołałaś tylko sześć razy!
- Jasiu, co byś chciał na urodziny? - Latarkę kieszonkową! - A dlaczego właśnie kieszonkową? - Bo ja w swoich kieszeniach nie mogę nic znaleźć!
- Jasiu, wymień trzech sławnych Polaków. - Małysz, Skupień, Bachleda! - Hmm... A nie słyszałeś np. o Mickiewiczu? - Eee, to chyba jakiś przedskoczek...
Babcia kroi cebulę i płacze. - A mama to nigdy nie płacze przy krojeniu cebuli - mówi Jaś. - Naprawdę? A jak ona to robi? - Daje ją do krojenia tacie!
- Jasiu, podoba ci się wasza nowa nauczycielka? - Bardzo, ale nikomu o tym nie mów. - A dlaczego? - Bo ona ma bardzo zazdrosnego męża!
- Jasiu, co ci się stało w rękę? - Piesek mnie ugryzł. - Byłeś z tym u lekarza? - Byłem. - I dostałeś coś? - No. Zwolnienie!
- Jasiu, mam nadzieję, że nie powiesz mamie, ile dzisiaj wypiłem piw? - Nie martw się, tato. Przecież wiesz, że ja umiem liczyć tylko do dziesięciu!
Nauczycielka wpisała Jasiowi uwagę: "Jaś rozrabia przez całą przerwę, a na lekcjach śpi". I kazała dać dzienniczek tacie do podpisu. Następnego dnia Jaś przynosi dzienniczek z wpisem taty: "Proszę pani, takie wątłe dziecko nie może rozmawiać bez przerwy. Kiedyś musi się wyspać!"
Na meczu Polska - Anglia jakiś pan pyta Jasia: - Chłopczyku, sam jesteś? - Sam. - A skąd miałeś pieniążki na taki drogi bilet. - Tatuś kupił. - A gdzie jest tatuś? - W domu. Szuka biletu!
- Mój tata zarabia 3 tysiące złotych - chwali się Jaś pani przedszkolance. - A ja tylko 800 - wzdycha pani. - No tak, ale mój tatuś musi pracować, a pani się tylko z nami bawi!
- Mamusiu, mamusiu - woła Jaś - ten pan kupił mi lizaka i powiedział, że jest moim tatusiem! - Nie przejmuj się, Jasiu. Na naszym osiedlu każdy może tak powiedzieć...
Tata proponuje mamie seks. - Ale nie jestem pewna, czy Jaś już śpi - szepcze mama i zerka na dziecinne łóżeczko stojące w tym samym pokoju. Po jakimś czasie tata ponawia propozycję i otrzymuje tę samą odpowiedź. Zmartwiony idzie do kuchni i na pocieszenie otwiera sobie butelkę szampana. Jaś słyszy wystrzał korka, otwiera oczy i mówi do mamy: - No i co narobiłaś? Przez te twoje fochy tata się zastrzelił!
Na przystanku stoi mały chłopczyk i głośno płacze. Jakaś pani pyta: - Dlaczego płaczesz, chłopczyku? - Bo się zgubiłem! - A jak się nazywasz? - Nie pamiętam. - A swój adres pamiętasz? - Tak! jasio@.wp.pl...
W przedszkolu urządzono konkurs rysunkowy. Pani ogłosiła wyniki. Rysunek Jasia nie dostał żadnej nagrody. - Jak tam, Jasiu, podobają ci się te śliczne rysunki? - pyta pani i pokazuje nagrodzone prace. - Nie! - Nie? A któryś z pozostałych ci się podoba? - Tak! Tamten! - A dlaczego właśnie ten? - Bo to mój!
- Mamusiu, Kazio napisał brzydkie słowo na ścianie! - A ty nie napisałeś? - Nie, bo mi nie chciał dać spray'u!
- Jasiu, zobacz, czy nie zostawiłam zapalonego światła w kuchni. - Nie widzę, mamo, bo tam jest ciemno!
Jaś wraca z kościoła z podbitym okiem. - Jasiu, co ci się stało? - woła mama. - A, stałem za taką babką. I ona uklękła, a jak wstała, to sukienka weszła jej między pośladki. To ją jej wyciągnąłem, a ona mnie za to uderzyła! Następnej niedzieli Jaś znowu wraca z podbitym okiem. - A tym razem co ci się stało?! - Ta babka znów stanęła przede mną. I jak wstała z klęczek, to sukienka znowu weszła jej między pośladki. I facet, który stał koło mnie, wyciągnął ją. A ja już wiedziałem, że ona tego nie lubi, więc ją z powrotem wcisnąłem...
Jaś wraca do domu ze świadectwem. Oceny ma dobre, ale zachowanie nieodpowiednie. - Patrz, synu - mówi tata - w rubryce zachowanie też powinno być wpisane "dobre". - Powiedz to naszej pani. To nie ja wypisywałem to świadectwo, tylko ona!
- Dzień dobry, czy jest Jasio? - Tak, leży w łóżku. - Rozchorował się? - Jeszcze nie, ale jutro jest klasówka, więc się położył i czeka na gorączkę.
- Jasiu, nic nie zrozumiałem z twojej odpowiedzi. - No i co? Ja z pana lekcji też nic nie rozumiem!
Mama kupiła wykrywacz kłamstw. Po powrocie ze szkoły Jasio woła: - Mamo, dostałem piątkę! - Piii! - odzywa się wykrywacz. - Dlaczego kłamiesz, Jasiu? Jak ja chodziłam do szkoły, to nigdy nie kłamałam... - Piii! Wtrąca się tata: - Jak ja chodziłem do szkoły... - Piii! Piii! Piii!
Okociła się kotka. Jaś z tatą oglądają małe kocięta. Tata mówi: - Najładniejszego sobie zostawimy, a resztę komuś oddamy. Jaś zamyśla się, a po chwili pyta: - Tato, a jak ja się urodziłem, to ilu nas właściwie było?
Jaś poszedł po raz pierwszy do szkoły. Po powrocie mama pyta: - Jak ci się podobało, synku? - Wszystko mi się podobało! Tylko ten za stołem mi się nie podobał!
Jasio puszcza przy samej granicy zdalnie sterowany samolocik. Samolocik przelatuje na drugą stronę granicy, prosto pod nogi strażnika. - Kto ci pozwolił puszczać ten samolot przez granicę? - pyta groźnie strażnik. - Tatuś! - A czy tatuś powiedział ci, co to za biały proszek w środku?
- Jasiu, wymień 5 zwierząt mieszkających w Afryce. - Lew, hipopotam, żyrafa, zebra i ... i pingwin! - Co? Pingwiny chyba nie mieszkają w Afryce?! - Może i nie...
- Jasiu, co się zdarzyło w 1410 roku? - A pani wie? - Wiem. - Nie wierzę! Niech pani powie!
- Jasiu, podobno dostałeś w tym roku świadectwo z paskiem? - Tak. Świadectwo w szkole, a paskiem w domu...
- Jasiu, ile zadań źle rozwiązałeś na klasówce? - Jedno. - A ile było? - Dziesięć. - To świetnie. Jeśli na dziesięć dziewięć zadań rozwiązałeś dobrze, to dostaniesz co najmniej piątkę z minusem. - No coś ty, tato! Tamtych dziewięciu nawet nie zacząłem rozwiązywać!
- Jasiu, o czym myślisz idąc do tablicy? - Jakby tu wrócić do ławki...
- Mamo - pyta Jaś - co się stanie ze szkołą, kiedy już wszystkie dzieci urosną?
- Tatusiu, zostałeś zaproszony do szkoły na zebranie dla wybranych! - To brzmi obiecująco. A kto tam będzie, synku? - Pani od matematyki, pan dyrektor i ty...
Na lekcji matematyki pani pyta Jasia: - Wyobraź sobie, że przyszłam do was kupić ziemniaki. Rodzice byli w polu i sam musiałeś mi je sprzedać. Wzięłam 3 kilogramy ziemniaków po złotówce i jeszcze łubiankę truskawek za 9 złotych. Ile mam ci zapłacić? Jaś myśli, myśli, w końcu oznajmia: - Nie musi mi pani teraz płacić! Mam przyjdzie na wywiadówkę, to się z panią rozliczy!
- Tato - pyta Jaś - po co my budujemy garaż, skoro nie mamy samochodu? - Bo na samochód nie mamy pieniędzy. - A dlaczego na samochód nie mamy pieniędzy? - Bo budujemy garaż...
- Tato, ja już nie chcę chodzić do tej szkoły przetrwania! - Nie marudź, tylko kończ swoją porcję karaluchów!
Jaś pisze listo do cioci: "Książka, która mi ciocia przysłała na imieniny jest wspaniała! Czytam ją dniem i nocą i jestem już na czwartej stronie!"
Mały Jaś jest po raz pierwszy w kościele. Rozlega się dzwonek na rozpoczęcie mszy. - Mamo - szepcze Jaś - chyba Bozię proszą do telefonu...
- Mamusiu! - woła Jaś. - Widziałem tatusia pod prysznicem. I wiesz co? On jest chłopcem!
Pani zadała dzieciom wypracowanie na temat "Moja rodzina". Jasio napisał: "Moja rodzina składa się z trzech osób: mamy, taty i mnie. Ja jestem najmłodszy..."
- Jasiu - mówi mama - będę robiła pranie. Masz jakieś brudne rzeczy? - Tak. Śmierdzące skarpetki i majteczki. - A gdzie je masz? - Na sobie!
- Jasiu, dlaczego świeci ci się nos? - Bo właśnie go wytarłem!
Jasio odrabia lekcje. W pewnej chwili prosi tatę: - Tato, pomóż! Mam takie trudne zadanie z prawa ciążenia. - Ech, ten nasz Sejm! Ciągle uchwala jakieś idiotyczne prawa...
- Mamo, Kasia mnie uderzyła! - A ty jej pewnie oddałeś? - Nie, przecież mówiłaś, że dziewczynek nie wolno bić. - Jestem z ciebie synku bardzo dumna! W takim razie, co zrobiłeś? - Dałem jej kopa!
Mama Jasia jest samotna, ale często odwiedza ją pewien pan. - Jasiu - mówi pan któregoś dnia - chciałbym, żebyśmy zostali przyjaciółmi. Powiedz mi, co ty o mnie sądzisz? - Na razie nie mogę panu odpowiedzieć. Będę wiedział dopiero po moich imieninach!
W Śmigus-Dyngus Jaś wraca uradowany z podwórka. - Mamusiu! - woła - dziewczynki polały mnie wodą! Już nie muszę się dzisiaj myć!
- Czy Jasio wrócił już ze szkoły? - Jeszcze nie, ale zaraz wróci. - skąd wiesz? - Bo kot już 10 minut temu schował się pod łóżko.
Program "Od przedszkola do Opola". Prowadzący pyta 4-letnią dziewczynkę: - Z kim do nas przyjechałaś? - Z mamusią i z tatusiem. - A masz rodzeństwo? - Mam. Braciszka. - A macie jakieś zwierzątko? - Tak, kotka. - To ślicznie. A jak kotem ma na imię? Dziewczynka milczy. - Nie pamiętasz? A jak rodzice na niego wołają? - Sierściuch pieprzony!
MISZ-MASZ
- Musisz bardziej przykładać się do sprzątania - mówi mąż do żony. - Wyrzuciłem dziś z szafy na śmietnik cały kłąb pajęczyn.
Żona biegnie do szafy i woła przerażona: - O Boże, coś ty zrobił! To była moja nowa suknia na Sylwestra!
Wariat trzyma przy uchu ołówek i mówi do drugiego wariata: - Ja do ciebie dzwonię. Podnieś słuchawkę.
Drugi podnosi do ucha piórnik i mówi:
- Halo!
Na to pierwszy: - Ale wariat! Z piórnikiem gada!
- Puk puk!
- Kto tam?
- Włamywacz!
Dwaj pijacy wracają do domu o 3.00 w nocy. Jeden wskazuje jakiś szyld i pyta: - Co tu jest napisane?
- "Uczę angielskiego metodą przyspieszoną" - bełkoce drugi.
- Oszalał? O 3.00 w nocy?!
Apostołowie z Panem Jezusem grają w karty. W pewnym momencie św. Piotr odzywa się ponurym głosem:
- Tylko bez cudów, Panie Jezu. Tu się gra o pieniądze! Trzeci poker w ciągu kwadransa to już lekka przesada!
- Mamo, zaręczyłam się z asystentem naszego lekarza.
- Ależ córeczko, on nie ma jeszcze żadnej praktyki!
- Tak ci się tylko wydaje...
Ojciec i syn pochylają się nad ciałem listonosza.
- Jakie były jego ostatnie słowa? - pyta ojciec.
- "Dobry piesek..."
Przy kasie kolejowej podróżny mówi:
- Proszę połówkę do Warszawy.
Zza jego ramienia wygląda podchmielony facet: - A dla mnie ćwiartkę na miejscu!
Egzamin dla policjantów. Wchodzi pierwszy zdający i dostaje pytanie:
- Co to jest: zaczyna się na literę "b" i wszyscy w tym chodzą?
Po długim namyśle policjant odpowiada: - Buty!
- Świetnie, zdał pan!
Wychodząc policjant zdążył szepnąć następnemu koledze, że pytają o buty.
- Co to jest - słyszy drugi - zaczyna się na literę "z" i wisi na ścianie?
Policjant myśli, myśli, w końcu pyta:
- Czy to ma sznurówki?
- Nie.
- W takim razie to będą zandały!
Do gazdy przyjechał letnik.
- Nazywam się Jan Sraczka - przedstawia się.
- Oj, rzadkie macie panie nazwisko, rzadkie!
Na targu przekupka zaczepia klientkę: - Paniusiu, kupcie tę gęś! Jest już oskubana, tylko nie miałam serca jej zabić...
- Dowiedziałem się, że masz romans z moją żoną - mówi groźnie Kowalski do Nowaka. - I chciałem ci powiedzieć, że wcale mi się to nie podoba!
- O rany, z wami to zawsze są problemy. Jej się podoba, tobie się nie podoba...
Chłopak prosi o rękę ukochanej.
- A czy pan da radę wyżywić rodzinę? - pyta ojciec dziewczyny.
- Oczywiście!
- Niech się pan dobrze zastanowi, bo nas jest 7 osób...
- Baco - pyta turysta - na ile ta kiełbasa?
- Na miesiąc.
- E, ja się nie pytam, na jak długo, tylko po ile.
- Po plasterku dziennie!
Jedzie kierowca przez las, a tu nagle z przydrożnych krzaków wyskakuje wiewiórka. Kierowca zahamował i widzi, że wiewiórka jest cała wysmarowana g... Facet złapał wiewiórkę i wytarł ją starannie chusteczką, bo kochał zwierzęta. W tej chwili z krzaków wyskoczyła druga wiewiórka, też cała wysmarowana. Facet wytarł ją, a tu wyskakuje trzecia wiewiórka. Też ją wytarł i nagle z krzaków słyszy głos:
- Panie, ma pan jeszcze chusteczkę? Bo mi się wiewiórki skończyły...
Jedzie kierowca przez las, a tu nagle z przydrożnych krzaków wyskakuje wiewiórka. Kierowca zahamował i widzi, że wiewiórka jest cała wysmarowana g... Facet złapał wiewiórkę i wytarł ją starannie chusteczką, bo kochał zwierzęta. W tej chwili z krzaków wyskoczyła druga wiewiórka, też cała wysmarowana. Facet wytarł ją, a tu wyskakuje trzecia wiewiórka. Też ją wytarł i nagle z krzaków słyszy głos:
- Panie, ma pan jeszcze chusteczkę? Bo mi się wiewiórki skończyły...
Pudel pyta ratlerka: - Podobno jamnik napisał swoją autobiografię. Czytałeś?
- O tak, to dłuuuga historia...
Kierownik sklepu złości się na ekspedientkę: - Ci to za porządki? Jak pani mogła tak nakrzyczeć na klienta?!
- To nie był klient. To był mój mąż!
- Jak ci się udało wytrzymać 20 lat z jedną i tą samą kobietą? - pyta Kowalski Nowaka.
- To nie było takie trudne. Ona połowę czasu spędziła u fryzjera, a drugą połowę na zakupach!
- Chciałem kupić żonie jakiś prezent pod choinkę - mówi klient w sklepie. - Najlepiej sukienkę.
- W jakim rozmiarze? Jakiego koloru?
- To bez znaczenia. Po świętach żona i tak przyjdzie ją wymienić.
Kowalski wraca do domu. Żona pyta:
- Zrobiłeś zakupy?
- Nie. To nie jest męska sprawa!
- Taaak? To zajmij się męską sprawą!
- No co ty, na żartach się nie znasz? Dawaj siatkę!
Ekspedientka pyta małego chłopca:
- Czy jesteś pewien, że mamusia kazała ci kupić 20 deko ziemniaków i 3 kilogramy cukierków?
Roztargniony profesor wraca do domu i woła radośnie do żony: - Kochanie, zapisałem sobie na kartce wszystkie rzeczy, o które mnie prosiłaś i nie zapomniałem kupić ani jednej!
- A gdzie masz siatkę z zakupami?
- Hmm... gdzieś ją musiałem zapomnieć...
Kowalski przegląda listę zakupów żony i pyta: - A to co?
- Wydatek na cele religijne.
- Co to znaczy?
- Że kupiłam sobie kapelusz na Pasterkę.
Klient zgłasza reklamację w sklepie odzieżowym: - To skandal! Kupiłem u was tę marynarkę i jak ją zapiąłem, to pękły w niej plecy!
- Hmm... widocznie guziki były za mocno przyszyte...
W piaskownicy bawią się dwaj przedszkolacy.
- A mój tata pojechał wczoraj do supermarketu i kupił nam całkiem nowego braciszka - chwali się jeden.
- Buuuu! - płacze drugi - a my jesteśmy biedni i mój tata musi wszystko robić sam!
- Cokolwiek bym ci nie powiedział, to ty się obrażasz - mówi Max do Zuzi.
- Jak możesz tak mówić! Nie odzywam się do ciebie!
Max do Zuzi: - Jesteś bombowa!
- A ty rozbrajający.
- To pasujemy do siebie!
- Co poczuł Jacek, kiedy zdradziłaś mu swoją słodką tajemnicę? - pyta Zuzia Lilkę.
- Gorycz! Andy
- Max - mówi dziadek - masz tu 20 zł. Skocz do sklepu i kup mi 25 deko landrynek. A za resztę możesz sobie kupić papierosy i iść na piwo.
Max wpada zziajany na lekcję.
- Przepraszam za spóźnienie - tłumaczy - ale śnił mi się mecz piłki nożnej.
- I dlatego się spóźniłeś? - dziwi się nauczyciel
- Tak, bo grali jeszcze dogrywkę!
- Max, dlaczego grawitacja jest taka potrzebna? - pyta pani od fizyki.
- Nooo... bo jak nam coś upadnie, to łatwiej jest to podnieść z podłogi niż z sufitu...
- Max, słyszałeś? Dyrektor ogłosił, że jutrzejszy dzień mamy wolny!
- Choroba, a ja planowałem iść jutro na wagary...
Na ulicy jakiś chłopak zaczepia Zuzię: - Przepraszam, ale jestem nowy w tym mieście. Czy mogłabyś mi pokazać drogę do swojego domu?
Na rosyjskiej granicy celnik sprawdza przemytników. Zatrzymał jakąś babinkę i pyta o dokumenty.
- U mienia niet dokumientow - odpowiada babinka.
- Żadnoj bumagi?
Babcia podaje mu jakiś świstek papieru. Celnik czyta: - Analiza moczu... Nu wot, kakaja francuska familia. Białka niet... Sachara niet... E, wy nie przemytnik! Paszli!
Dwaj koledzy wybrali się na ryby. Ryby nie brały, więc poszli pocieszyć się w do baru. Wieczorem wracają chwiejnym krokiem do domu i mijają sklep zoologiczny z wielkim akwarium na wystawie. Patrzą przerażeni na pływające ryby, w końcu jeden szepcze: - Zenuś, módl się. Myśmy się potopili...
- Dzień dobry szefie. Kowalski z tej strony. Chciałem powiedzieć, że muszę dzisiaj iść do okulisty.
- Mam nadzieję, że to nic poważnego?
- Nie. Po prostu nie widzę powodu, dla którego miałbym przychodzić dziś do roboty...
Supertajna amerykańska baza wojskowa gdzieś w Arizonie. Nad bazą pojawia się zwykła cywilna cesna i ląduje na jednym z pasów startowych. Samolocik natychmiast otaczają żołnierze i wyciągają ze środka przestraszonego pilota.
- Jak nas znalazłeś?! - wypytują.
- Panowie, to przypadek! Pomyliłem kierunek, zabłądziłem, zobaczyłem lotnisko, to wylądowałem!
- No dobra, puścimy cię, ale pamiętaj: nie słyszałeś o żadnej bazie wojskowej, nic nie widziałeś i w ogóle zapomnij, gdzie dzisiaj byłeś!
Następnego dnia nad bazą pojawia się ten sam samolocik. W środku siedzą tym razem 2 osoby: mężczyzna i kobieta. Żołnierze wyciągają ze środka tego samego pilota co wczoraj.
- Panowie! - woła pilot - zróbcie ze mną, co chcecie! Tylko wytłumaczcie mojej żonie, gdzie byłem wczoraj!
Psychiatra pyta arabskiego szejka: - Czy żadna z pana żon pana nie rozumie?
Na lekcji religii siostra pyta dzieci:
- Co to jest: małe, rude, ma puszysty ogonek i skacze po drzewach?
Zgłasza się Jaś i mówi: - Na 99% to jest wiewiórka, ale jak znam siostrę, to może być Jezus...
W ogrodzie zoologicznym zwiedzający pyta dozorcę: - Kiedy będzie pan karmił małpy?
- A co, głodnyś pan?
W środku nocy Jaś woła do mamy:
- Mamo, jestem głodny! Daj mi kanapkę!
- Śpij, Jasiu, rano dostaniesz. W nocy się nie je.
- Jak to się nie je? Przecież słyszę, że coś tam ciamkacie!
Lekarz pyta pielęgniarkę: - Czy tak głośno płaczą te pięcioraczki, które urodziły się dzisiaj rano?
- Nie, to ich ojciec...
- Babciu, dlaczego masz takie duże zęby?
- Bo dziadek mi pożyczył...
Duch pyta ducha: - W jaki sposób zginąłeś?
- To był wypadek. Pracowałem na stacji benzynowej. Któregoś dnia chciałem sprawdzić, czy w zbiorniku jest benzyna. Zapaliłem świecę...
- I co? - Była...
Chłopak z miasta ożenił się z dziewczyną ze wsi. Wstydził się jej gwarowej mowy, więc wysłał ją na kurs językowy do Oksfordu, żeby nauczyła się ładnie mówić. Po roku żona wraca i woła pod drzwiami: - Hello, baby!
Chłopak ucieszył się, że sąsiedzi usłyszą, jak ona ładnie mówi. A dziewczyna woła dalej: - Hello, baby! Jużem jezd nazad!
Dziennikarz pyta bacę, czy pamięta, jak w Poroninie mieszkał Lenin.
- Ano pamiętam, panocku. Równy był chłop i wypić lubił. Ino jak przyjechał, to zaraz zaczęły kury ginąć...
Przez pustynię idzie Polak, Niemiec i Rosjanin. Są bardzo zmęczeni. Nagle widzą dwugarbnego wielbłąda. Polak usiadł na jednym garbie, Niemiec na drugim.
- A ja gdzie? - pyta żałośnie Rosjanin.
Polak podnosi wielbłądowi ogon i mówi: - A ty, Sasza, do kabiny!
Podchodzi klient do stoiska z rybami, pociąga nosem i pyta: - Co to za ryby?
- Pstrągi.
- Świeże?
- Przecież żywe!
- To czemu się nie ruszają?
- Bo śpią.
- A dlaczego śmierdzą?
- Kochany - zdenerwował się sprzedawca - A tobie nigdy się nie zdarzyło przez sen pierdnąć?!
Małgosia przyszła do szkoły w nowym futerku.
- Z czego jest to futerko? - pyta Jaś.
- Z królika.
- O rany, ale to musiał być wielki królik!
- Dlaczego chce się pan rozwieść? - pyta sędzia Hindusa.
- Panie sędzio, ja jestem prostym chłopem, ale wiem, że jak zasieję ryż, to zbiorę ryż, a jak posadzę jabłoń, to zbiorę jabłka.
- Do rzeczy! - upomina sędzia.
- Już tłumaczę. No więc zasiałem młodych Hindusów, a otrzymałem Chińczyków...
Przez las idzie świnia. Jest brudna i odrażająca, co chwilę charka i spluwa. Puka do drzwi Kubusia Puchatka. Otwiera mu Krzyś.
- Czy jest Kubuś? - pyta świnia.
- Nie ma. Czy coś mu powtórzyć?
- Tak, że Prosiaczek wyszedł z wojska!
Niewidomy myje tarkę do warzyw. Przejeżdża po niej palcami i mówi:
- Kurde, takich bzdur to jak żyję nie czytałem!
- Podobno muzyka techno ogłusza.
- Co? Coś mi się we włosach rusza?!
Kowalski wraca do domu po odsiedzeniu 3-letniego wyroku i zastaje żonę z niemowlakiem na ręku.
- Kto jest ojcem?! - wścieka się Kowalski. - Mój przyjaciel Stefan?!
- Nie.
- Mój przyjaciel Zenek?!
- Nie.
- To kto?! Mój przyjaciel Marian?!
- "Mój przyjaciel, mój przyjaciel..." - przedrzeźnia go żona. - Co ty myślisz, że ja nie mam własnych przyjaciół?
Stary Żyd pozostawił testament, na mocy którego cały majątek miał odziedziczyć jego syn, pod warunkiem, że się nie ochrzci. Po śmierci ojca młody Żyd przejął cały majątek i kiedy już miał pieniądze w kieszeni - ochrzcił się. Ojciec zobaczył to z nieba i poszedł na skargę do Pana Boga. Bóg westchnął:
- Ja miałem identyczną historię.
- I co zrobiłeś, Panie Boże?
- Zrobiłem Nowy Testament...
Na Placu Czerwonym w Moskwie zebrano mieszkańców w celu przeprowadzenia ankiety na temat seksu. Pada pytanie: - Kto współżyje codziennie, niech podniesie rękę.
Kilka osób podnosi ręce. Ankieter policzył i mówi: - Kto współżyje raz w tygodniu, niech podniesie rękę.
Następnie podnosiły ręce osoby współżyjące raz na 2 tygodnie, raz na miesiąc itd. W końcu ankieter mówi:
- Kto współżyje raz do roku, niech podniesie rękę.
- To ja! To ja! - woła radośnie jakiś facet.
- To z czego się pan tak cieszy?
- Bo to już jutro!
W poczekalni u psychiatry wariaci wyzywają się wzajemnie: - Świr! Świr!
W końcu wychyla się lekarz i woła:
- Cicho, wróble!
W przedziale pociągu siedzi kilka osób. Nagle kobieta przy drzwiach puściła bąka. Nie chcąc, żeby było na nią, wstaje i mówi: - Idę się przejść po korytarzu, bo już mi noga ścierpła.
- No - odzywa się pasażer pod oknem. - Aż tu ją czuć!
Przychodzi baba do lekarza ze skargą: - Panie doktorze, okropnie tyję.
- A dużo pani je?
- Nie, tyle co dojadam: po mężu, po dzieciach, po ojcu...
- O rany, to niech pani sobie kupi świnię!
- Żartuje pan doktor! Żebym jeszcze po świni musiała dojadać!
Samochód uderzył w drzewo i wywrócił się na dach, przygniatając kierowcę. Przybyły na miejsce policjant ogląda samochód, w końcu woła: - Nie chowaj się pan tak! Zapisałem numery!
- Tato, jaki to jest rzymski nos?
- Taki jak mój.
- Taki czerwony?!
W czasie wojny uciekający przed Niemcami partyzant schował się jakiejś kobiecinie pod długą spódnicę. Złapał ją za kolano i pyta: - Jak sięgnę wyżej, to za co złapię?
- Za jaja, bo ja też partyzant!
Napad na bank. Bandyta pokazuje kasjerce lufę pistoletu ukrytego w spodniach. Lufa niefortunnie przesunęła się w okolice rozporka.
- To jest napad! Proszę wstać! - krzyczy bandyta i kieruje lufę na kasjerkę.
Kasjerka patrzy na rozporek i z mówi z podziwem: - No proszę! Jaki wytresowany!
EMERYCI
Na grobie męża na warszawskich Powązkach siedzi staruszka. Nagle trrrrach! - słychać kanonadę strzałów.
- O Boże! - przeraziła się staruszka. - Znowu wojna!
- Nie, babciu - odzywa się kobieta siedząca przy sąsiednim grobie. - To chowają generała w Alei Zasłużonych. To bardzo zasłużony człowiek.
- I on jeszcze żyje? - dziwi się babcia.
- Nie, no skąd! Umarł!
- To dlaczego do niego strzelają?
Dwie staruszki wychodzą z kina i spotykają trzecią.
- Na czym byłyście? - pyta trzecia.
- Hm ... - zaczyna jedna. - Zaraz, bo zapomniałam... Pomóżcie mi. Co to jest takie z płatkami, łodygą i listkami?
- Kwiat?
- Jasne, kwiat! A taki kwiat z kolcami?
- Róża.
- O właśnie, róża! Róża, na czym byłyśmy w kinie?
Para staruszków kładzie się spać.
- Umyłeś zęby? - pyta żona męża.
- Tak kochanie. Twoje też.
Nad przeręblą siedzi staruszek z wędką. Przychodzą inni wędkarze i pytają:
- Dziadku, są tutaj ryby?
- A gdzie miałyby być?
No to zarzucili wędki i czekają. Godzinę, drugą... W końcu znowu pytają:
- Dziadku, to dlaczego te ryby nie biorą? Może ich tu jednak nie ma?
- A skąd miałyby być?
Podekscytowany dziennikarz pyta staruszka: - Czy to prawda, że w waszej wsi mieszka 110-letni starzec?
- A tak, to mój syn...
70-latek pyta kolegę: - Czy w waszym małżeństwie istnieje jeszcze pożycie skesualne?
- No, istnieje...
- A jak ono się przejawia?
- No, codziennie rano żona odkrywa kołdrę, bierze mojego ptaszka w dwa palce i puszcza.
- I co dalej?!
- Jak spadnie na lewą stronę - to ona idzie po mleko. A jak na prawą - to ja idę po mleko...
- Dlaczego twój dziadek słucha tylko muzyki techno?
- Bo on już tylko taką muzykę słyszy.
- Dziadku, dlaczego ty jesteś taki zazdrosny o babcię? - przecież ona ma już 73 lata.
- Ale wygląda najwyżej na 70!
Dziennikarz pyta staruszka:
- Czy to pan jest najstarszym człowiekiem w mieście?
- Prawdę mówiąc nie. Moja żona jest ode mnie o dwa lata starsza, ale gdyby się dowiedziała, że panu powiedziałem, stłukłaby mnie na kwaśne jabłko...
Staruszek wypełnia zeznanie podatkowe. Nie bardzo sobie z tym radzi, więc poszedł po pomoc do urzędniczki.
- No dobrze, po kolei - mówi urzędniczka. - Gdzie pan mieszka?
- Kto, ja?
- Tak, pan.
- W Psiej Wólce.
- Jak się pan nazywa?
- Kto, ja?
- Tak, pan.
- Kozioł.
- Ile ma pan lat?
- Kto, ja?
- Nie, ja!!!!
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|